***[rankiem śpiew ulic pustych i słońce są nisko…]
rankiem śpiew ulic pustych i słońce są nisko
zwisają tuż nad głową słodyczą wielkich grusz
w wylotach przecznic strugą fantastyczną tryska
złotawy kurz
nagie głowy przy murze upał głodu żarzy
bezrobotni splatają mocno grube palce
pod magistratem ogród poszarzałych twarzy
radość niebieskich godzin zatruwa zakalcem
bystrzyca jest daleko
bystrzyca ocieka kolorowym tłuszczem
płyną oftalmie barwne jak gotycki witraż
u stóp rynsztoki srebrnym wykładane kruszcem
a to nie srebro
Za: Czechowicz. W poszukiwaniu ukrytego miasta, „Scriptires” Nr 32, Lublin 2008, s. 309